Wednesday 8 March 2017

Czas na refleksję 


Po otrzymaniu najboleśniejszej z lekcji uczuć. Przyszedł czas na akceptację faktu jest chora ok, ale co mogę zrobić aby żyła dłużej niż 6 miesięcy? Bo oczywiście nie powiedziałam o najważniejszej sprawie kwestia diagnozy Pani neurolog stwierdziła ze jest to postacć glejaka czyli moje pierwsze intuicyjne odczucia o ''skurwyskińskich'' zamiarach tej postaci raka okazały się słuszne. Glejak to jeden z groźniejszych wcieleń raka, badania histopatologiczne potwierdzają taką samą budowę tego nowotworu jak u ludzi. Szanse na przetrwanie u ludzi to 6-12 m-cy. Zalecana terapia chemioterapia...Tylko nikt Wam nie powie że chemia wyniszcza w przypadku psa atakuje szpik kostny a i tak nie unicestwi raka. Quality of life - czyli jakość życia Twojego psa nagle osiąga martwy punkt bo zaczynasz sobie zadawać pytanie czy warto przedłużać mu życie tylko i wyłącznie z egoistycznych pobudek bo nie możesz znieść faktu że nagle zabraknie kogoś kogo kochasz tak mocno że aż czujesz to w lędźwiach. I powiem Wam nie ma nic złego w naszym egoizmie jest częścią nas ale dla mnie najważniejsza zawsze była moja niunia, chciałam jej zapewnić maksimum szczęścia i witalności podczas tej choroby, nie chciałam jej skazywać na chemię, na wymioty na otępienie, na zadyszki podczas spacerów, na słabą wydolności organizmu, na brak apetytu ...
chcecie abym wymieniała więcej? Nie to nie ma sensu, ja po prostu z pełną świadomością zrezygnowałam z chemii i zaczełam poszukiwania alternatywnych form terapii i tak zaczęła się moja przygoda z cannabis ( czyli olej konopny ) z kwiatów Marihuany oraz dietą bogatą w organiczną żywność. Obecnie moja niunia już przekroczyła limit jaki dawała jej Pani neurolog, wciąż żyje bez chemii. Cieszy się życiem je nie wymiotuje ma ataki padaczkowe raz na 2-3 m-c ale bierze leki epiphen ( tylko w Anglii do dostania ) wraz z Keppra i oczywiście moja dieta oraz cannabis oil 10% ) Ale o tym więcej w następnej odłsonie mojego posta. 

No comments:

Post a Comment